„Kochać
to także umieć się rozstać”
Kolejne dni bardzo mnie zmieniły.
Przestałam przejmować się obecnością Stefana na treningach. Stał mi się
obojętny. Traktowałam go jak powietrze. Często na zgrupowania przyprowadzał
swoją nową lalę, która od pierwszego dnia nie darzyła mnie zbyt dużą sympatią.
Praktycznie cały czas się całowali i przytulali co wprowadzało mnie w depresję.
Na moje szczęście miałam chłopaków, którzy potrafili na swój sposób nie
doprowadzić mnie do większej furii. Chcieli nawet na siłę znaleźć mi adoratora,
aby ten poczuł się zazdrosny i żałował swojej decyzji, ale odrzuciłam pomysł
kolegów. Nie chciałam zajmować ich cennego czasu. Jednak oni tłumaczyli mi, że
jestem dla nich najważniejszą osobą i najlepszą przyjaciółką.
Słońce obudziło mnie rażąc moją twarz.
Nie chciałam wstawać. Spojrzałam na wyświetlacz elektronicznego zegarka.
Widniała 8:00. Cóż, jak mus to mus. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki
telefon, który leżał na nocnym stoliku. Widniała wiadomość od Krafta:
Spotkajmy
się dzisiaj w Twojej ulubionej kawiarni, chcę z Tobą coś omówić .
Niechętnie odpisałam:
Czy
to konieczne ??
Po 5 min odpisał
Tak
J
Odpisałam następującym tekstem:
Dobra
o 14 w kawiarni.
Rzuciłam telefon na łóżko. Twarz ukryłam
w dłoniach zastanawiając się czy w ogóle tam iść czy 5 min przed zjawieniem się
w wyznaczonym przez Krafta miejscu odwołać spotkanie. Wybrałam pierwszą opcję.
Chciałam z nim porozmawiać i ostatecznie zakończyć całe to zamieszanie. Przez 6
godzin chodziłam bezczynnie po mieszkaniu szukając sobie konkretnego zajęcia
żeby jakoś umilić sobie czas. Na próżno. W końcu nadeszła godzina prawdy. Było
dobrze przed 14, musiałam wyjść z domu o stawić czoła tej mendzie, która od
czasu rozstania truje mi życie.
~15
min później~
Stałam przed drzwiami kawiarni. Głośnio
wzdychnęłam. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka rozglądając się za Kraftem.
Siedział pod ścianą. Podeszłam do stolika, odsunęłam krzesło i usiadłam
naprzeciwko jego nędznej twarzy.
-Słucham o czym chciałeś ze mną
porozmawiać, od razu zaznaczam, że nie mam za wiele czasu. – zaczęłam pierwsza.
-Dlaczego przyjęłaś pracę drugiego
trenera ? – zapytał ostrożnie
-Bo chce – odparłam – Taka była moja
decyzja i proszę uszanuj ją – dokończyłam
-Nie pomyślałaś, że ja mogę cierpieć
przez to co zrobiłaś ? – znów zapytał
-Ty cierpieć ? Ty wiesz ile ja się przez
Ciebie nacierpiałam? Ile mi smutku dałeś przez napisanie na zwykłej kartce, że
to koniec? Kraft ty siebie w ogóle słyszysz? Przez Ciebie wylałam miliony łez,
gdyby nie chłopcy pewnie wpadłabym w depresje. Z drugiej strony po co ja ci to
mówię, przecież Cię to w ogóle nie obchodzi. – mówiłam
-W tym problem, że obchodzi – powiedział
spoglądając mi w oczy
-Fajnie, że się teraz obudziłeś, teraz
kiedy Cię już nie chce. – powiedziałam wstając od stolika
-Pola zostań jeszcze – powiedział łapiąc
mnie za rękę
-Nie mamy o czym rozmawiać, sprawa jest
zamknięta, ty rozpieprzyłeś nasz związek, więc nie czekaj na żadne zmiłowanie z
mojej strony, ani na poparcie ze strony chłopaków. Cześć – powiedziałam i
wyszłam z pomieszczenia udając się na pobliski przystanek autobusowy.
Jadąc patrzyłam w okno. Łzy pojawiły się
w moich oczach wbrew mojej woli. Mój mózg nadal uświadamiał mi jak bardzo za
nim tęsknię i jak bardzo mi go brakuje, pomimo, że okazał się podłą żmiją bez
uczuć. Zadzwoniłam do Manuela, z prośbą żeby wpadł na kawę i pogawędkę. Zgodził
się bez żadnych wykrętów. Ten to zawsze znajdzie czas. Wysiadłam z pojazdu i
udałam się do swojego mieszkania. Po 2 godzinach czekania na przyjaciela nagle
usłyszałam dzwonek do moich drzwi. Poszłam je otworzyć. Przed nimi stał jak
zawsze uśmiechnięty Fetti. Kiedy jednak zobaczył moją posmutniałą twarz szybko
uśmiech zszedł mu z twarzy. Wszedł do środka i mocno przytulił jednocześnie
pytając:
-Ty nadal o nim myślisz? – zadał je z
trudem
Pokiwałam twierdzącą spoglądając w jego
niebieskie tęczówki.
-No i co ja Ci na to Pola poradzę? Ile
razy mam Ci mówić, żebyś zapomniała i przestała się nim przejmować. – mówił
-Ale Manu tak to szybko nie przechodzi,
nie pamiętasz jak Colly z Tobą zerwała, sam nie mogłeś się pozbierać – mówiłam
-Nawet mi nie przypominaj, wiesz co wtedy
przechodziłem- przytaknął mi
-No widzisz – powiedziałam patrząc mu w
oczy – Przytul mnie
Manu bardzo mocno mnie przytulił. On
zawsze był taki kochany. Nie to co podła żmija Kraft.
-Muszę się już zbierać – powiedział
-Zostań jeszcze chwilę
-Wiesz, że nie mogę. Nie wstanę jutro na
trening. – powiedział gładząc moje włosy
-Ok, to do zobaczenia jutro o 11
Pożegnaliśmy się buziakiem w policzek.
Manuel to mój najlepszy kumpel, nigdy
mnie nie wystawił. Zaczęliśmy się przyjaźnić od momentu naszego pierwszego
spotkania. Lubię go bardzo, traktuję go jak drugą rodzinę.
Usiadłam na kanapie podpierając się
łokciami. Oczy napełniły mi się łzami, poczułam lekką bezsilność. Czemu on tak
cholernie na mnie działa? Ja nadal nie potrafię o nim zapomnieć. Pomimo, że
daję mu wystarczająco do myślenia, nadal coś we mnie siedzi i nie chce tak
szybko ze mnie wyjść.
Nagle usłyszałam dźwięk wchodzącej
wiadomości. Od Krafta.
Bezpośrednią
przyczyną mojego odejścia było wygasające uczucie do Twojej osoby. Marisa mnie
uwiodła, zakochałem się w niej bezgranicznie. Teraz tego ogromnie żałuje,
wybacz mi. Ja nadal Cię kocham i potrzebuję. Mi nadal zależy. Jestem egoistą,
myślącym tylko o własnych potrzebach. Chciałbym Cię teraz mocno przytulić, mieć
przy sobie. Przemyśl to proszę.
Wiadomość od Krafta bardzo mnie
zaskoczyła. Czytałam ją jeszcze kilka razy. Nie mogłam uwierzyć w treść sms-a.
Z drugiej strony to nie mógł być on. Przecież każdy mógł wziąć jego telefon i
wystukać taki tekst. Jestem tylko pewna jednego. To nie może być któryś z chłopaków,
przecież oni mnie wspierają, mają za najlepszą przyjaciółkę. Nawet nie
dopuszczam do siebie takiej myśli. Bardzo im ufam i nie chce ich zawieść.
Postanowiłam, że na razie nikomu tego sms-a nie pokażę. Nie chce denerwować
chłopców. Zachowam to dla siebie.
Poszłam do toalety, żeby wziąć prysznic.
Potem położyłam się. Po 2 godzinach zasnęłam.
Rozdział jak zwykle cudeńko. *.*
OdpowiedzUsuńNo muszę przyznać, że robi się ciekawie. :D
Martwię się trochę tym Kraftem. Tak nagle sobie przypomniał o Poli. :/
Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. :)
Czekam na więcej. <3
Buziaki :**
Skomentowałam to jedynm słowem ,,weź ty się kraft zdecyduj''
OdpowiedzUsuńPola mądra dziewczynka sobie poradzi, chociaż te ciągłe spotkania ze Stefanem odciskają szczególne piętno na jej psychice. Szkoda mi ich. Jedno cierpi przez drugie. No ale ,kto się czubi ten się lubi'' ^^
weny;*
(szybkiej weny;**)
Hej!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! <3 Pięknie to ujęłaś - "podła żmija bez uczuć". Kraft z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie irytuje ;/
Niech się w końcu zdecyduje.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam ;*
Witaj!
OdpowiedzUsuńRozdział równie wspaniały jak poprzednie! <3
Jeśli chodzi o Stefana to ja wierzę, że mógł zrozumieć swój błąd.
I mam nadzieję, że zmieni się z tej "podłej żmii bez uczuć"! ;)
Trzymam kciuki za Pole i Stefana :)
Z niecierpliwością czekam na następne rozdziały! ;*
Jeśli masz ochotę to zapraszam na dwójeczkę:
http://there-is-this-girl.blogspot.com/2016/02/rozdzia-2_6.html
Pozdrawiam, Camille
Jestem!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :)
"Podła żmija bez uczuć", chyba najlepszy komentarz do tego, co wyrabia Stefan. Tak nagle sobie o Poli przypomniał? Oj, grabisz sobie chłopcze. Ale Pola to mądra i rozsądna dziewczyna. Widać, że chyba na tym wszystkim cierpi.
Jestem ciekawa, co między nimi wydarzy się jeszcze dalej :)
Czekam!
Buziaki :**
PS. I zapraszam do siebie na lekcję czwartą, jeśli masz ochotę.
Hej, już jestem! :)
OdpowiedzUsuńTen Stefan to po prostu... Na początku cieszyłam się, że będzie przedstawiany w takim świetle, bo nie zdarza się to często, ale chwila - on już przegina! :/ Przypomniał sobie o Poli? I co? I co ona biedna ma zrobić? Czy Kraft ma jakąkolwiek wyobraźnię? :/ Ona cierpi.. i wiem, że dopóki Stefan się nie ogarnie, to będzie trwało. :(
Rozdział jest naprawdę świetny! :D Pobudza tyle emocji, że... ^^ Doskonała robota! ♥
Czekam na kolejny! ;)
Buziaki ;*