„W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do
samego końca.”
Dni mijały
nieubłaganie. Mój stan zdrowia gwałtownie się pogarszam. Czułam, że nie
ratunku, jednak miałam jeszcze siłę aby zobaczyć się z chłopaka. Najbardziej to
wszystko przeżywał Manuel, który tak nie dawno wyznał mi, że jestem dla niego
najważniejszą osobą w życiu. Kocham go jak nikogo innego. Moje dni w szpitalu
dłużyły się nieubłagalnie. Chciałam chociaż poczuć to świeże powietrze. Nie
było mi dane. Zostałam przykuta do łóżka. Bałam się śmierci. Była dla mnie
czymś przerażającym.
Leżałam w
łóżku a obok mnie siedział Manuel cały zapłakany.
-Mówiłaś, że
nas nie zostawisz- mówił
-Wiem, że
wam to obiecywałam. Nie wiedziałam, że może się to wszystko zmienić o 180
stopni. Przepraszam… ja nie chciałam – mówiłam a moich oczach pojawiły się łzy,
których nie mogłam powstrzymać.
-Nie
przepraszam to nie Twoja wina – mówił
-Wiem. Mam
nadzieję, że nie jesteście na mnie wściekli? – zapytałam dość cicho
-Nie no coś
ty. Masz żal do Krafta, że nie wybaczyłaś mu ? – zapytał nieśmiało
-Kiedy
dowiedziałam się o chorobie ja dawno mu przebaczyłam, nie chciałam żyć w
przeświadczeniu, że nie wybaczyłam mu przed śmiercią. Owszem jest mi przykro,
że zostawił mnie w taki perfidny sposób, ale cóż takie życie
-Ale gdyby
nie choroba wybaczyłabyś mu ?
-Nie wiem
Fetti nie wiem
-Ile lekarze
Ci jeszcze dają ? – zapytał łamiącym się głosem
-Góra dzień,
dwa potem mnie najprawdopodobniej nie będzie z wami – mówiłam
Fetti nie
wytrzymał i zaczął płakać tak, aż było go słychać w całym szpitalu. Po czym
wyszedł. Ja zostałam sama z tym wszystkim. Obawiałam się tylko jednego, że
żaden z nich nie będzie przy mnie w ostatnich sekundach mojego życia. Po kilku
minutach do Sali wszedł Stefan z kwiatami.
-Co ty tutaj
robisz ? – zapytałam
-Dowiedziałem
się o twoim stanie zdrowia, jest mi bardzo smutno, że wszystko tak się musi
kończyć. – powiedział ze smutkiem
-Nic się nie
dzieje – powiedziałam
-Pola ja za
wszystko Cię przepraszam. Ja wiem, że już Cię nigdy nie zobaczysz bo będziesz
tam, ale spróbuj mi wybaczyć
-Ja już Ci
wybaczyłam….
-Naprawdę ?
– zapytał dość niepewnym głosem
-Naprawdę.
Nie mogłabym odejść z tego świata nie wybaczając Ci tych wszystkich krzywd
jakie mi zrobiłeś, ale cóż.
-Jesteś
naprawdę złotą dziewczyną – powiedział, a jego oczy zaszkliły mu się
Witajcie!!!
Strong Enough dobiega końca. Przed nami tylko epilog
Rozdział miał się pojawić wczoraj. Jednak przedsiębiorczość
wzięła góra. Podłość profesorów nie zna granic.
Do zobaczenia w niedzielę ( najprawdopodobniej )
Czytasz=Komentujesz=Motywujesz
Hej!
OdpowiedzUsuńRozdział przyjemnie mi się czytało :) Szkoda, że taki krótki. Nie mogę uwierzyć, że przed nami już tylko epilog :(
Mimo wszytko mam nadzieję, że stan zdrowia Poli diametralnie się polepszy i nie zostawi Manuela samego.
Czekam na następny.
Pozdrawiam :*
Jak to dobiega końca? :O
OdpowiedzUsuńDlaczego? :( Ja nie chcę końca. :( Jednakże nie będę negować Twojej decyzji. Każdy autor wie, kiedy czas zakończyć historię i jeśli Ty tak zdecydowałaś, szanuję. :)
Martwi mnie stan zdoriwa naszej Poli... :( Nie chcę, by stało się coś... rozumiesz, prawda? :( Manuelowi bardzo na niej zależy, wiec musi dla niego walczyć. ♥
Jestem niesamowicie ciekawa epilogu. :) Mam nadzieję, ze będzie to happy end. :)
Buźka ;*
Witaj Kochana! <3
OdpowiedzUsuńTak mocno przepraszam Cię, za ten poślizg :( Matura daje się we znaki...
Rozdział wspaniały - zresztą jak zwykle!
Owszem, jest tu wiele smutku, ale także i miłości.
Czyżby Manuel nie wytrzymał tego wszystkiego? Można go zrozumieć, ale z drugiej strony to co odczuwa Pola zapewne jest o wiele gorsze...
Stefan? Kwiaty? Zaszklone oczy??? Cudo! Może jest jeszcze jakaś nadzieja dla nich...?
Nie chcę epilogu :( Jednak jak wiadomo wszystko ma swój koniec...
Mam nadzieję, że pomimo wszystko zakończy się to w szczęśliwy sposób!
Niecierpliwie czekam!
Trzymaj się Kochana ;*
Pozdrawiam, Camille.
Jestem!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny, pomimo tego, że dość krótki :)
Kurczę, mam nadzieję, że stan Poli się polepszy, że będzie dobrze, chociaż jakoś mam złe przeczucia... Musi walczyć, ma dla kogo.
Jak to epilog? Tak szybko? :(
Buziaki :**