niedziela, 20 marca 2016

Epilog

Pa­miętaj także o tym, że kochałam, i że to miłość ska­zała mnie na śmierć.”

Dwa ostatnie dni mojego życia były ciężkie. Manuel siedział przy mnie nie zostawiając mnie ani na sekundę. Kochałam go. Żadnego innego faceta nie pokochałam tak jak jego. Nie myślałam o śmierci, chciałam jeszcze nacieszyć oczy jego widokiem. Chciałam jeszcze nacieszyć się jego obecnością za którą jestem mu dozgonnie wdzięczna.
-Manu nie płacz – uspokajałam przyjaciela
Nie posłuchał. Minuty mijały. Każda z nich oznaczała mój koniec. Było mi ciężko ich wszystkich zostawiać. Jednak wiedziałam, że mój następca poprowadzi ich do kolejnego medalu.
W mojej klatce piersiowej poczułam dziwne ukłucie nie pozwalające mi oddychać. Dusiłam się. Manu próbował wołać lekarzy, jednak żadnego z nich nie było w pobliżu. Złapałam przyjaciela za rękę.
-Manu pamiętaj… Jak mnie już tutaj z wami nie będzie…. Musicie dać z siebie wszystko na tych igrzyskach rozumiesz, musicie dać z siebie wszystko
-Ale my bez Ciebie nie damy rady – mówił przez łzy
-Musicie być dzielni, będę nad wami czuwać tam z góry – powiedziałam ściskając go mocno za rękę
-Nie zostawiaj nas samych… - mówił
-Kocham Cię – powiedziałam resztkami sił po czym odeszłam na zawsze.
Kilka dni po mojej śmierci
Manu siedział z chłopakami i trenerem w domku.
-Przecież powiedziała, że nas nie zostawi – tłumaczył Michi
-Mówiła, jednak choroba to nieubłagalne stworzenie i ją nam zabrało – podsumował Andreas
-Mi jej strasznie brakuje – mówił Poppi
-Nawet nie wiecie co mi powiedziała w ostatnich minutach- odezwał się Manu
-Opowiadaj – powiedzieli chórem
-Cytuje jej słowa: Manu pamiętaj… Jak mnie już tutaj z wami nie będzie…. Musicie dać z siebie wszystko na tych igrzyskach rozumiesz, musicie dać z siebie wszystko (..) Musicie być dzielni, będę nad wami czuwać tam z góry. A na samym końcu resztkami sił: Kocham Cię.
Po czym rozpłakał się na dobre.
-Fetti skoro Pola powiedziała, że musimy dać z siebie wszystko, to musimy to zrobić dla niej. Była naszą perełką i zawsze pozostanie w naszej pamięci. – pocieszał go Kraft.
-Stefan ja pierwszy raz słyszę od Ciebie te słowa, jestem zaskoczony, czemu nie powiedziałeś tego Poli? – powiedział Fetti

-Bałem się 


******
Hej ho 
Wraz z końcem sezonu oddaje wam w łapki epilog. 
Koniec tragiczny, ale miejmy nadzieję, że chłopcy dadzą sobie radę bez Poli 
A jeżeli jeszcze nie macie mnie dość to zapraszam na:

Gdzie od tygodnia widnieje prolog 



              Czytasz=komentujesz=motywujesz




piątek, 18 marca 2016

Złudzenie dziesiąte

„W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto wal­czyć do samego końca.”
Dni mijały nieubłaganie. Mój stan zdrowia gwałtownie się pogarszam. Czułam, że nie ratunku, jednak miałam jeszcze siłę aby zobaczyć się z chłopaka. Najbardziej to wszystko przeżywał Manuel, który tak nie dawno wyznał mi, że jestem dla niego najważniejszą osobą w życiu. Kocham go jak nikogo innego. Moje dni w szpitalu dłużyły się nieubłagalnie. Chciałam chociaż poczuć to świeże powietrze. Nie było mi dane. Zostałam przykuta do łóżka. Bałam się śmierci. Była dla mnie czymś przerażającym.
Leżałam w łóżku a obok mnie siedział Manuel cały zapłakany.
-Mówiłaś, że nas nie zostawisz- mówił
-Wiem, że wam to obiecywałam. Nie wiedziałam, że może się to wszystko zmienić o 180 stopni. Przepraszam… ja nie chciałam – mówiłam a moich oczach pojawiły się łzy, których nie mogłam powstrzymać.
-Nie przepraszam to nie Twoja wina – mówił
-Wiem. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie wściekli? – zapytałam dość cicho
-Nie no coś ty. Masz żal do Krafta, że nie wybaczyłaś mu ? – zapytał nieśmiało
-Kiedy dowiedziałam się o chorobie ja dawno mu przebaczyłam, nie chciałam żyć w przeświadczeniu, że nie wybaczyłam mu przed śmiercią. Owszem jest mi przykro, że zostawił mnie w taki perfidny sposób, ale cóż takie życie
-Ale gdyby nie choroba wybaczyłabyś mu ?
-Nie wiem Fetti nie wiem
-Ile lekarze Ci jeszcze dają ? – zapytał łamiącym się głosem
-Góra dzień, dwa potem mnie najprawdopodobniej nie będzie z wami – mówiłam
Fetti nie wytrzymał i zaczął płakać tak, aż było go słychać w całym szpitalu. Po czym wyszedł. Ja zostałam sama z tym wszystkim. Obawiałam się tylko jednego, że żaden z nich nie będzie przy mnie w ostatnich sekundach mojego życia. Po kilku minutach do Sali wszedł Stefan z kwiatami.
-Co ty tutaj robisz ? – zapytałam
-Dowiedziałem się o twoim stanie zdrowia, jest mi bardzo smutno, że wszystko tak się musi kończyć. – powiedział ze smutkiem
-Nic się nie dzieje – powiedziałam
-Pola ja za wszystko Cię przepraszam. Ja wiem, że już Cię nigdy nie zobaczysz bo będziesz tam, ale spróbuj mi wybaczyć
-Ja już Ci wybaczyłam….
-Naprawdę ? – zapytał dość niepewnym głosem
-Naprawdę. Nie mogłabym odejść z tego świata nie wybaczając Ci tych wszystkich krzywd jakie mi zrobiłeś, ale cóż.
-Jesteś naprawdę złotą dziewczyną – powiedział, a jego oczy zaszkliły mu się



Witajcie!!!
Strong Enough dobiega końca. Przed nami tylko epilog
Rozdział miał się pojawić wczoraj. Jednak przedsiębiorczość wzięła góra. Podłość profesorów nie zna granic.
Do zobaczenia w niedzielę ( najprawdopodobniej )





Czytasz=Komentujesz=Motywujesz






czwartek, 10 marca 2016

Złudzenie dziewiąte

„Moje ramię będzie zawsze przy Tobie”
Obudziłam się przed godziną 7. Manuel siedział już przy moim łóżku. Patrzył na mnie z wielką troską. Kiedy zwróciłam głowę w jego stronę uśmiechnął się najcudowniejszym uśmiechem na świecie. Złapał mnie mocno za moją bladą rękę. Odwzajemniłam uśmiech. Cieszyłam się, że jest przy mnie. Po około niespełna 15 minutach do pokoju weszli chłopacy z uśmiechami na ustach. Ucieszyłam się na ich widok. Zawsze kiedy się pojawiali robiło mi się cieplej na sercu.
-Jak tam Ci się powodzi z Kraftem ? – zapytał Michi
-On tylko ze mną zagrał – odpowiedziałam spuszczając wzrok na mocny uścisk Fettnera
-Wiesz, że nie musisz o tym mówić – uprzedził mnie Manu
-Ale ja chce – powiedziałam nadal nie podnosząc wzroku z ręki Manu
-Rób jak chcesz – powiedział spowalniając uścisk
-Manu o czym ty mówisz? – zapytał Poppi
-Kraft tylko zagrał z jej uczuciami. Specjalnie powiedział, że wszystko zrozumiał i chce do niej wrócić. Później wyszedłem z nim na korytarz żeby z nim porozmawiać. On potem wrócił, powiedział, że to była tylko przykrywka.
Chłopacy stali jak wryci nie wiedzieli co powiedzieć. Byli w szoku. W tym samym momencie w drzwiach pojawił się Kraft. Jednak Gregor zagrodził mu wejście do Sali.
-Chce zobaczyć Polę – powiedział
-Ona nie chce Cię widzieć – powiedział Schlieri
-Pola powiedz coś – powiedział Stefan
-Nie chce Cię znać to koniec znajomości rozumiesz – powiedziałam ostro
Kraft tylko obrócił się na pięcie i skierował swoją osobę do drzwi.
-Dzięki Gregor – powiedziałam do przyjaciela
-Od tego są przyjaciele….żeby sobie pomagać. To pierwsza zasada teamu –powiedział dumnie.
-Mogę zadać wam niezręczne pytanie ? – zapytał do tej pory milczący Didl
-Wal śmiało – odpowiedział Fetti
-Czy między wami coś jest? – zapytał
Zapadła niezręczna cisza. Spojrzeliśmy wszyscy po sobie, bo nikt nie spodziewał się takiego pytania.
-Skąd takie pytanie ? – zapytał Manu
-Bo widzę jak się o nią troszczysz, codziennie z nią siedzisz, widać jak się o nią martwisz. Manu to widać. – wytłumaczył – Moim zdaniem powinniście być razem. Tworzylibyście naprawdę zgraną parę.
-Manu ja Cię przepraszam, ale Didl ma rację. Pachnie uczuciem tu na kilometr. – podsumował Michi.
Wszyscy chłopcy pokiwali twierdząco głową. Manu spuścił wzrok. Na jego policzkach pojawiły się rumieńce.
-Manu czy ja o czymś nie wiem? – zapytałam przyjaciela
-No oni mają rację. Od kiedy pojawiłaś się w naszej kadrze od razu mi się podobałaś, ale chodziłaś wtedy z Kraftem. Kiedy Michi mi powiedział, że Cię zostawił, chciałem wykorzystać sytuację i być przy Tobie…a kiedy pojawiła się ta choroba postanowiłem, że bardziej się zaangażuje w to wszystko
-Manu… czemu ty mi nic nie powiedziałeś od razu? – zapytałam
-Nie chciałem niszczyć naszej przyjaźni- tłumaczył
-Manu, ale ty jej wcale nie zniszczyłeś – powiedział Gregor.
-Schlieri ma rację – przytaknęłam
Po czym przytuliłam mocno Manu.
-Nie jesteś na mnie zła? – zapytał i zrobił minę pluszowego misia
Ja tylko się uśmiechnęłam
-Nie wręcz przeciwnie. Jestem zadowolona, że w końcu to wydusiłeś z siebie. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie – powiedziałam ponownie go przytulając
Chłopcy tylko uśmiechnęli się na ten widok. Chyba zależało im żeby Manu był ze mną.
Jednak między mną, a Manuelem jeszcze to nic pewnego.
Chłopcy przesiedzieli ze mną prawie cały dzień. Ok. godziny 18 wyszli ze szpitala. Ze mną został jak zawsze Manuel.
-Cieszę się, że nie wypędziłaś mnie stąd z kwitkiem – powiedział pokazując swoje białe uzębienie.
-Ciebie? Nigdy, takiej istoty jak ty nie mogłam bym odstawić z kwitkiem. – powiedziałam gładząc go po twarzy.
-Ja się będę zbierał. Zajrzę jutro – powiedział
-Dobrze, leć – powiedziałam
Po czym dał mi czułego całusa w czoło.





Cześć i czołem.
To ja!!!
Oddaje wam dziewiątkę
Rozdział krótki. Już tłumaczę dlaczego. Szkoła pożera większość mojego czasu, więc nie mam zbytnio czasu, aby nad tym tak porządnie przysiąść. Jeszcze czeka mnie egzamin zawodowy, który ma się odbyć w czerwcu .
Mam dla was nowinę 
MANUEL WRESZCIE ŚCIĄŁ BRODĘ!!!.
Wszystko widać na tych zdjęciach 

 Zdjęcia pochodzącą z prywatnego profilu Manuela na facebooku, którego mam zaszczyt mieć w gronie znajomych 
Do zobaczenia za tydzień


Czytasz=komentujesz=motywujesz


czwartek, 3 marca 2016

Złudzenie ósme

„Kochali, zawiedli się i nie chcą już nikogo kochać.”
Pierwszy raz otwarłam powieki od czasu omdlenia. Przed sobą ujrzałam siedzącego obok mojego łóżka załamanego Manuela i resztę chłopaków.
-Co się stało i gdzie ja jestem ? – zareagowałam panicznie
-Jesteś w szpitalu, zemdlałaś – powiedział Stefan
-Wypuście mnie stąd, nie chce tutaj być, Manu powiedz coś – skierowałam się do przyjaciela
-Pola spokojnie nic się nie dzieje, wszystko w porządku – uciszał mnie Manu – Spokojnie.
Manuel cały czas mnie uspokajał, jednak to nic nie pomagało. Cały czas byłam roztrzęsiona. Była przerażona.
Jednak po paru minutach udało się mnie uspokoić. Leżałam patrząc w sufit. W końcu odezwałam się do Manu
-Fetti dlaczego zemdlałam ? – zapytałam kierując twarz na przyjaciela.
-Wczoraj rozmawiałaś ze Stefanem, który twierdził, że musi się Tobą opiekować, ponieważ trener tak mu kazał. Rozmawialiście także o waszym rozpadłym związku, próbowałaś mu wytłumaczyć, że z tego nic już nie będzie i ta znajomość nie ma najmniejszego sensu. – mówił
-Nic nie pamiętam oprócz waszych imion – powiedziałam – Miło Cię znowu widzieć Manu – powiedziałam lekko uśmiechając się do przyjaciela. Ten tylko złapał mnie za moją dość bladą ręką, która była podpięta do aparatury z kroplówką.
Po niespełna 10 min do Sali wszedł Stefan.
-Stefan ona nie jest jeszcze gotowa – upomniał go Fetti
-Ale ja chce jej co bardzo ważnego powiedzieć – tłumaczył
-Niech zostanie – powstrzymałam Manuela przed jakimkolwiek słowem – Co chcesz mi takiego ważnego powiedzieć Stefan – powiedziałam tym razem bardzo łagodnie
-Pola zrozum mi na Tobie cholernie zależy. Kiedy dowiedziałem się, że jesteś chora na nowotwór moje życie odmieniło się o 360 stopni. Byłem bardzo przerażony. Kuttin poprosił mnie o opiekę nad Tobą, ale widzę, że ma się kto Toba opiekować i nie widzę najmniejszego sensu żebym wchodzi ponownie z butami do Twojego życia. Nie zasługuję na Ciebie . Widzę jak Manuel o Ciebie dba i troszczy się o Twoje dobro. Zrozumiałem, że Twojego szczęścia nie jestem Ci już potrzebny, masz Fettiego.
Po czym wstał z krzesła i kierował się w stronę drzwi.
-Stefan poczekaj jeszcze – zatrzymałam go
Odwrócił z nadzieją głowę w moją stronę.
-Podejdź do mnie też mam Ci coś do powiedzenia. – odparłam – Myślałam nad tym dość długo, ale po długich przemyśleniach postanowiłam dam Ci ostatnią szansę. Widzę, że się starasz. Zrozumiałeś to co zrobiłeś wcześniej. Kochałam Cię i nadal kocham, nie potrafię sobie ułożyć życia z innym facetem niż z Tobą. Kocham Cię Kraft.
Po tych słowach Stefan złączył nasze usta w pełnym namiętności pocałunku. Fetti uśmiechnął się pod nosem. Był szczęśliwy, że znowu postanowiliśmy być razem.
Po kilku minutach Kraft wyszedł z Sali z Manu aby porozmawiać.
-Stefan czy ty czasami czego nie spiskujesz ? Wiesz przecież, że nie chce dla nie źle – powiedział z niepokojem Manu
-Zrozumiałem to co zrobiłem, a kiedy przypadkiem dowiedziałem się, że jest chora postanowiłem j ą za wszystko przeprosić – tłumaczył się
-Tylko znowu nic nie wywiń. Będę miał Cię na oku Kraft – zagroził mu
Po czym Fettner wyszedł ze szpitala. Jednak Stefan wcale nie miał zamiaru być ze mną. Wszystko robił na pokaz. Nie zerwał z Marisą. Nie wiem jak on to ma zamiar wszystko rozegrać. Chciał żyć w dwóch związkach. Cóż jego życie. Nie będę za niego decydować.
Stefan wrócił do mojego pokoju. Po czym zapytałam go:
-Czy ty czasami nie robisz tego na pokaz ? – zapytała patrząc w okno.
-Skąd wiesz? – powiedział
-Myślisz, że ja tego nie czuje, zrobiłam to żeby Manu był szczęśliwy tylko tyle. – odpowiedziałam
-Pola wiesz co, ty jesteś nadal taka naiwna jak wcześniej, nic się nie zmieniłaś – powiedział dość zdenerwowany
Po czym wyszedł z pokoju. Mi do oczy napłynęły łzy. Nawet pomimo choroby nie potrafi się zmienić. Myślałam, że naprawdę się zmienił. Miał rację ja nadal jestem taka naiwna jak kiedyś. Dlatego mnie zostawił. Widocznie Marisa jest dla niego najważniejsza. Ja już nie będę.
Nastał wieczór. Do mojego pokoju wrócił uśmiechnięty Manu.
-Hej kochana jak się czujesz po powrocie do Stefana ? – zapytał
-Nie wrócił do mnie zrobił to tylko na pokaz – powiedziałam patrząc mu w oczy
-Jak to? Żmija jedna no – powiedział kładąc ręce na biodra. – Ja myślałem, że wszystko będzie już między wami dobrze
-A myślisz, że ja tak nie myślałam. Byłam głupia i nic tego nie zmieni.
-Nie złość się już powinnaś odpoczywać, tak będzie lepiej – pocieszał mnie Manu – Może…? Nie to nie ma sensu
-Ale co nie ma sensu ? – zapytałam
-Ja chciałem być z Tobą – powiedział spuszczając głowę – Jesteś mądra, inteligentna, zabawna. Za to Cię lubię – tłumaczył się
- Mój kochany Manuel – powiedziałam łapiąc go za rękę
Po czym przytuliłam go.
-Daj mi jeszcze się zastanowić, dobrze? – powiedziałam
-Dobrze, a teraz spróbuj zasnąć – odpowiedział się uśmiechając
Po czym wyszedł z pokoju.



CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ;) 


czwartek, 25 lutego 2016

Złudzenie siódme

„Miłość ci wszystko wybaczy”
Choroba całkowicie mnie przytłoczyła. Stałam się bezsilna. Taka inna.
Po pewnym czasie zdecydowałam się powiedzieć o chorobie chłopcom. Było to dla mnie bardzo trudne. Chłopcy bez żadnego sprzeciwu przyjęli wiadomość o chorobie. W całej rej sytuacji wspierał mnie Manuel. On był moim aniołem stróżem do momentu, gdyby nie zaczął wtrącać się Stefan.
Był piękny słoneczny poranek. Siedziałam w hotelowym pokoju razem z Manu. Byłam smutna. Fetti od razy zauważył, że coś jest ze mną nie tak. Podszedł do mnie, kucnął i złapał za moje kolana pytając.
-Pola, wszystko w porządku ? – powiedział z troskliwy głosem
-Nic nie jest w porządku Manu, nic rozumiesz ? Nic – powiedziałam ze smutkiem w głosie
-Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć – odparł
-Wiem – po czym mocno go przytuliłam
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Manu poszedł otworzyć. Przed nim ukazała się postać Stefana.
-Czy mogę zobaczyć się z Polą? Chcę z nią porozmawiać. To ważne.
-Wchodź. Tylko szybko, ona jeszcze nie jest w stanie, aby rozmawiać – powiedział dość oschłym tonem Fettner
-Nie zajmę jej dużo cennego czasu – odpowiedział tym samym po czym wszedł do pokoju .
-Pola, Stefan do Ciebie – skomentował Manu
-Czego ty znowu ode mnie chcesz ? – zapytałam zgryźliwe nie spoglądając mu nawet w twarz
-Chcę porozmawiać – odezwał się
-Niby o czym chcesz znowu ze mną rozmawiać ? – zapytałam
- O nas, o Twojej chorobie – powiedział cicho i bez żadnego przymusu
-Zrozum, że nas już nie ma i nie będzie, a moja choroba nie jest argumentem, żebyśmy do siebie wrócili. Ten związek to była jedna wielka fikcja i nic więcej. To nie miało przyszłości, teraz to wiem – powiedziałam to na co zasługiwał.
-Ty cały czas o tym mówisz. A co do choroby. Kuttin mnie tu przysłał, chciał żebym się Tobą opiekował, bo znam Cię najlepiej ze wszystkich chłopaków. Zrozum ja chcę dla Ciebie dobrze – nadal się tłumaczył
-Twoje wytłumaczenie niczego nie zmieni. – powiedziałam
-Ale nie możesz zrozumieć, że ja chcę dla Ciebie jak najlepiej? – mówił
-Miałeś już swój czas. Zejdź mi z oczu Kraft. Widzimy się jutro na konferencji. Tam są drzwi – powiedziałam wskazując palce na drzwi.
Wyszedł z pokoju bez słowa. Położyłam się na łóżku. Po kilku minutach w pokoju pojawił się Manu. Na jego twarzy widniał smutek.
-Manu co się dzieje? – zapytałam z dozą niepewności
-Martwię się o Ciebie, że po pewnym czasie może Cię zabraknąć – powiedział, a w jego oczach pojawiły się łzy
-Fetti nowotwór kostny to nie to samo co białaczka – powiedziałam pocieszając przyjaciela
-Ale w każdym bądź razie to jest rak, Pola cała kadra traktuje Cię jak rodzinę – mówił, a pojedyncze łzy leciały mu po policzkach
-Nie zostawię was tak szybko obiecuję – powiedziałam lekko się uśmiechając
-No ja myślę – powiedział uśmiechając się przez łzy
-Nie płacz już – odparłam
Po czym wstałam z łóżka. Nagle zakręciło mi się w głowie. Upadłam na podłogę. Zemdlał          am. Fetti popadł w panikę.
-Pola obudź się, proszę – mówił w strachu
Zadzwonił szybko po karetkę, która pojawiła się w ekspresowym czasie. Wzięli mnie na nosze, podłączyli kroplówkę, przenieśli mnie do samochodu. Fetti oczywiście musiał jechać ze mną. Chłopcy patrzyli na mnie ze strachem w oczach
-A jeśli ona tego nie przeżyje co my wtedy zrobimy, kto ją zastąpi w kadrze, nie mamy nikogo na jej miejsce ??– powiedział wystraszony Poppi – Trenerze niech pan coś powie
-Ja nic na to nie mogę poradzić, ona zresztą też, ta choroba to nie jest jej wina – odparł widząc odjeżdżającą karetkę
Po kilku minutach karetka ze mną i Manu znalazła się na miejscu. Przenieśli mnie na oddział intensywnej terapii. Tam mieli dokonać wszelkich obserwacji. Manu cały czas czekał na korytarzu zagryzając paznokcie. Po kilku minutach zjawili się chłopacy z Kraftem na czele.
-Co się stało? – powiedział spanikowany Kraft
-Zemdlała nagle – powiedział Manu
-Kraft miałeś się nią opiekować – krzyknął Kuttin
-Ale ona nie chce mojej opieki – odparł
-To mnie nie interesuje, masz to załatwić. – powiedział po czym wyszedł ze szpitala.
Wszyscy czekali do momentu odzyskania mojej przytomności….

 ****
Przepraszam, że rozdział jest krótki 



Czytasz=komentujesz-motywujesz




czwartek, 18 lutego 2016

Złudzenie szóste

„Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”

Obudziło mnie pochmurne niebo. Tak cholernie nie chciało mi się wstawać. Jednak musiałam. Miałam bardzo ważną sprawę do załatwienia na mieście. Musiałam jechać do kliniki, zrobić badania kontrolne. Nie było to zbyt przyjemne wiem, ale należało to do moich obowiązków. Jeszcze kiedy spotykałam się z Kraftem często chorowałam na dość nietypową chorobę, której nazwy nawet lekarze nie potrafili określić. Mianowicie drętwiały mi mięśnie, ciężko mi było wstać z łóżka a co dopiero usiąść na krześle. Od tamtej pory to nie powracało, ale badania jednak zrobić musiałam. Nie mogłam tego ominąć, były obowiązkowe.
Umówiona byłam na 10 punkt. Miał mnie zawieść Fetti, tak jak zawsze. Ten jak zwykle punktualnie o 9:10 zjawił się pod moim mieszkaniem. Wyszłam cała blada na twarzy. Strach zjadał mnie od środka. Manu od razu zauważył, że coś jest nie tak. Kiedy weszłam do samochodu, wiedział, że przez te badania. Niestety jednak tym razem też nie mógł nic poradzić. Wiedział, że muszę je zrobić, dla dobra własnego i własnego zdrowia.
Drogę przejechaliśmy w milczeniu. Kiedy stanęliśmy pod kliniką nogi miałam jak z waty. Serce podskoczyło mi do samego gardła. Ten moment zaczął mnie przerastać. Ruszyłam w stronę drzwi. Weszłam do środka. Przed moimi oczami ukazało się multum drzwi. Pamiętałam – pokój nr 4.
Weszłam do środka.
-Dzień dobry, ja na badania – powiedziałam ze strachem w głosie
-Proszę usiąść – odpowiedział z uśmiechem lekarz.
Przeprowadził ze mną szczegółowy wywiad na temat moich poprzednich wyników badań i moim stanie zdrowia.
Po skończonych badaniach wyszłam na korytarz, aby poczekać na wyniki. Trochę to trwało. O mojej chorobie wiedzieli tylko Stefan, Michi, Fettner i Kuttin. Reszta nie miała najmniejszego pojęcia, że może coś ze mną być. Lekarze od samego początku zapewniali mnie, że to nic groźnego. Mnie to jakoś nie przekonywało. Każda choroba wywoływała u mnie atak strachu i grozy. Nie było dnia, kiedy bym o tym nie myślała. Po 20 min oczekiwań na wyniki, w końcu zostałam wezwana do gabinetu. Po minie lekarza wiedziałam, że coś jest nie tak.
-Pani Polo, powie wprost – powiedział z poważnym wyrazem twarzy.- Nie jest najlepiej. W kolanie rozwija się nowotwór.
NOWOTWÓR. Nie to nie może być to, chyba mi się coś przesłyszało.
-Co? Jaki nowotwór o czym pan w ogóle mówi? To nie może być prawda- powiedziałam mocno zdenerwowana.
-Badania wyraźnie wykazały, nie będę pani okłamywał – mówił dość poważnym tonem
Wzięłam karteczkę z wynikami do ręki. Spojrzałam uważnie. Było wyraźnie napisane. Nowotwór kostny.
Wyszłam z gabinetu udając się do samochodu Manuela. Fettni już od samego początku wiedział, że coś jest nie tak. Wyczytał to z moich zapłakanych oczu. Podałam mu karteczkę. Po ich przeczytaniu zbladł.
-Ale jak to możliwe? – zapytał patrząc na mnie zszokowany.
-Sama nie wiem skąd to się w ogóle u mnie wzięło – powiedziałam
-Wiesz…ta choroba może być argumentem, aby Kraft wrócił do Ciebie
-Nie mogę wykorzystywać mojej choroby do odbudowy związku to byłoby nie fair – powiedziałam
-Nie wiem rób jak chcesz, ale te wyniki jeszcze dzisiaj musimy dostarczyć Kuttinowi – powiedział dość poważnym tonem.
Po czym zapalił samochód i udał się w stronę skoczni.
Droga nie zajęła nam zbyt dużo czasu. Cały czas patrzyłam w okno rozmyślając jak to będzie dalej ze mną i dalszą moją pracą w kadrze, czy chłopacy się ode mnie nie odwrócą pomimo choroby. Najbardziej bałam się co będzie dalej miedzy mną a Kraftem. Bałam się, że się wścieknie. On na samym początku wiedział, że coś jest z moimi kościami nie tak, że jestem inna od innych dziewczyn. Na początku bałam się także reakcji chłopaków, ale oni okazali się wyrozumiali i zaakceptowali mnie taką jaką jestem, z wszystkimi wadami i zaletami. Kochałam ich za to.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce od razu udałam się do pomieszczenia, gdzie przebywał Kuttin. Wesząłm niepewnie.
-Cześć Pola jak miło Cię widzieć – powiedział jak zwykle uśmiechnięty
-Witam trenerze, przyniosłam wyniki dzisiejszych badań – powiedziałam cała wystraszona
-Podaj mi je – powiedział nie co poważnym tonem.
Spojrzał w nie bardzo uważnie. Jego mina nie była zadawalająca.
-Przepraszam – powiedziałam cicho
-Wiesz przecież, że to nie Twoja wina – mówił cały czas patrząc w kartkę
-Czy to oznacza, że to koniec mojej pracy w kadrze? – zapytałam ostrożnie
-Czemu o to pytasz? – powiedział
-Bo…. Nie chcecie mieć chorej osoby w kadrze – powiedziałam. W moich oczach pojawiły się łzy
Po czym wyszłam.
Całej rozmowie przysłuchiwał się Kraft, który przebywał w pomieszczeniu obok. Oparł się o ścianę, następnie zsunął się po ścianie przechodząc do kucania. Zaczął myśleć. Bał się. W oczach pojawiły mu się łzy.
-Jak ja mogłem ją zostawić? Dla innej. Jest chora, a ja perfidnie ją wykorzystałem. Jestem żmiją – mówił cały czas do siebie.
-Kraft – krzyknął Kuttin – Mógłbym Cię tutaj do siebie prosić?
Stefan zjawił się w pomieszczeniu trenera.
-Zajmij się Polą , ona potrzebuje pomocy. Byłeś z nią wystarczająco blisko, znasz ją jak nikt inny . To rozkaz i nie obchodzą mnie żadne twoje wyjaśnienia. – powiedział
-Tak trenerze – powiedział .Po czym wyszedł z pokoju z opuszczoną głową.



Hej, hej.
Wyszło jak wyszło. Rozdział normalny jak każdy. Akcja przybrała nie co inny obrót.
Do zobaczenia za tydzień
PS. Podoba Wam się taki obrót sprawy?


Czytasz=komentujesz=motywujesz

czwartek, 11 lutego 2016

Złudzenie piąte

„Kochać to także umieć się rozstać”
Kolejne dni bardzo mnie zmieniły. Przestałam przejmować się obecnością Stefana na treningach. Stał mi się obojętny. Traktowałam go jak powietrze. Często na zgrupowania przyprowadzał swoją nową lalę, która od pierwszego dnia nie darzyła mnie zbyt dużą sympatią. Praktycznie cały czas się całowali i przytulali co wprowadzało mnie w depresję. Na moje szczęście miałam chłopaków, którzy potrafili na swój sposób nie doprowadzić mnie do większej furii. Chcieli nawet na siłę znaleźć mi adoratora, aby ten poczuł się zazdrosny i żałował swojej decyzji, ale odrzuciłam pomysł kolegów. Nie chciałam zajmować ich cennego czasu. Jednak oni tłumaczyli mi, że jestem dla nich najważniejszą osobą i najlepszą przyjaciółką.
Słońce obudziło mnie rażąc moją twarz. Nie chciałam wstawać. Spojrzałam na wyświetlacz elektronicznego zegarka. Widniała 8:00. Cóż, jak mus to mus. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki telefon, który leżał na nocnym stoliku. Widniała wiadomość od Krafta:
Spotkajmy się dzisiaj w Twojej ulubionej kawiarni, chcę z Tobą coś omówić .
Niechętnie odpisałam:
Czy to konieczne ??
Po 5 min odpisał
Tak J
Odpisałam następującym tekstem:
Dobra o 14 w kawiarni.
Rzuciłam telefon na łóżko. Twarz ukryłam w dłoniach zastanawiając się czy w ogóle tam iść czy 5 min przed zjawieniem się w wyznaczonym przez Krafta miejscu odwołać spotkanie. Wybrałam pierwszą opcję. Chciałam z nim porozmawiać i ostatecznie zakończyć całe to zamieszanie. Przez 6 godzin chodziłam bezczynnie po mieszkaniu szukając sobie konkretnego zajęcia żeby jakoś umilić sobie czas. Na próżno. W końcu nadeszła godzina prawdy. Było dobrze przed 14, musiałam wyjść z domu o stawić czoła tej mendzie, która od czasu rozstania truje mi życie.
~15 min później~
Stałam przed drzwiami kawiarni. Głośnio wzdychnęłam. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka rozglądając się za Kraftem. Siedział pod ścianą. Podeszłam do stolika, odsunęłam krzesło i usiadłam naprzeciwko jego nędznej twarzy.
-Słucham o czym chciałeś ze mną porozmawiać, od razu zaznaczam, że nie mam za wiele czasu. – zaczęłam pierwsza.
-Dlaczego przyjęłaś pracę drugiego trenera ? – zapytał ostrożnie
-Bo chce – odparłam – Taka była moja decyzja i proszę uszanuj ją – dokończyłam
-Nie pomyślałaś, że ja mogę cierpieć przez to co zrobiłaś ? – znów zapytał
-Ty cierpieć ? Ty wiesz ile ja się przez Ciebie nacierpiałam? Ile mi smutku dałeś przez napisanie na zwykłej kartce, że to koniec? Kraft ty siebie w ogóle słyszysz? Przez Ciebie wylałam miliony łez, gdyby nie chłopcy pewnie wpadłabym w depresje. Z drugiej strony po co ja ci to mówię, przecież Cię to w ogóle nie obchodzi. – mówiłam
-W tym problem, że obchodzi – powiedział spoglądając mi w oczy
-Fajnie, że się teraz obudziłeś, teraz kiedy Cię już nie chce. – powiedziałam wstając od stolika
-Pola zostań jeszcze – powiedział łapiąc mnie za rękę
-Nie mamy o czym rozmawiać, sprawa jest zamknięta, ty rozpieprzyłeś nasz związek, więc nie czekaj na żadne zmiłowanie z mojej strony, ani na poparcie ze strony chłopaków. Cześć – powiedziałam i wyszłam z pomieszczenia udając się na pobliski przystanek autobusowy.
Jadąc patrzyłam w okno. Łzy pojawiły się w moich oczach wbrew mojej woli. Mój mózg nadal uświadamiał mi jak bardzo za nim tęsknię i jak bardzo mi go brakuje, pomimo, że okazał się podłą żmiją bez uczuć. Zadzwoniłam do Manuela, z prośbą żeby wpadł na kawę i pogawędkę. Zgodził się bez żadnych wykrętów. Ten to zawsze znajdzie czas. Wysiadłam z pojazdu i udałam się do swojego mieszkania. Po 2 godzinach czekania na przyjaciela nagle usłyszałam dzwonek do moich drzwi. Poszłam je otworzyć. Przed nimi stał jak zawsze uśmiechnięty Fetti. Kiedy jednak zobaczył moją posmutniałą twarz szybko uśmiech zszedł mu z twarzy. Wszedł do środka i mocno przytulił jednocześnie pytając:
-Ty nadal o nim myślisz? – zadał je z trudem
Pokiwałam twierdzącą spoglądając w jego niebieskie tęczówki.
-No i co ja Ci na to Pola poradzę? Ile razy mam Ci mówić, żebyś zapomniała i przestała się nim przejmować. – mówił
-Ale Manu tak to szybko nie przechodzi, nie pamiętasz jak Colly z Tobą zerwała, sam nie mogłeś się pozbierać – mówiłam
-Nawet mi nie przypominaj, wiesz co wtedy przechodziłem- przytaknął mi
-No widzisz – powiedziałam patrząc mu w oczy – Przytul mnie
Manu bardzo mocno mnie przytulił. On zawsze był taki kochany. Nie to co podła żmija Kraft.
-Muszę się już zbierać – powiedział
-Zostań jeszcze chwilę
-Wiesz, że nie mogę. Nie wstanę jutro na trening. – powiedział gładząc moje włosy
-Ok, to do zobaczenia jutro o 11
Pożegnaliśmy się buziakiem w policzek.
Manuel to mój najlepszy kumpel, nigdy mnie nie wystawił. Zaczęliśmy się przyjaźnić od momentu naszego pierwszego spotkania. Lubię go bardzo, traktuję go jak drugą rodzinę.
Usiadłam na kanapie podpierając się łokciami. Oczy napełniły mi się łzami, poczułam lekką bezsilność. Czemu on tak cholernie na mnie działa? Ja nadal nie potrafię o nim zapomnieć. Pomimo, że daję mu wystarczająco do myślenia, nadal coś we mnie siedzi i nie chce tak szybko ze mnie wyjść.
Nagle usłyszałam dźwięk wchodzącej wiadomości. Od Krafta.
Bezpośrednią przyczyną mojego odejścia było wygasające uczucie do Twojej osoby. Marisa mnie uwiodła, zakochałem się w niej bezgranicznie. Teraz tego ogromnie żałuje, wybacz mi. Ja nadal Cię kocham i potrzebuję. Mi nadal zależy. Jestem egoistą, myślącym tylko o własnych potrzebach. Chciałbym Cię teraz mocno przytulić, mieć przy sobie. Przemyśl to proszę.
Wiadomość od Krafta bardzo mnie zaskoczyła. Czytałam ją jeszcze kilka razy. Nie mogłam uwierzyć w treść sms-a. Z drugiej strony to nie mógł być on. Przecież każdy mógł wziąć jego telefon i wystukać taki tekst. Jestem tylko pewna jednego. To nie może być któryś z chłopaków, przecież oni mnie wspierają, mają za najlepszą przyjaciółkę. Nawet nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Bardzo im ufam i nie chce ich zawieść. Postanowiłam, że na razie nikomu tego sms-a nie pokażę. Nie chce denerwować chłopców. Zachowam to dla siebie.
Poszłam do toalety, żeby wziąć prysznic. Potem położyłam się. Po 2 godzinach zasnęłam.


 Czytasz=komentujesz=motywujesz J

czwartek, 4 lutego 2016

Złudzenie czwarte

„Bez jednej choćby rany to jeszcze nie miłość.”
Czekał mnie bardzo trudny dzień. Zgrupowanie. Pierwsze od czasów naszego rozstania. Bałam się. Jego. Tego spojrzenia na mnie. Muszę w końcu wziąć się w garść. Nie będę bez niego wiecznie płakać. Zostawił mnie dla młodszej i ładniejszej. Trudno takie życie, nie zmienię go, nawet jeśli bym waliła głową w ceglany mór. Muszę stać się silniejszą, dla chłopaków, którzy wspierają mnie na każdym kroku moje sportowej kariery i żaden Kraft mi w tym nie przeszkodzi, ani jego pusta lala.
Umówiłam się z Michaelem, że zjawi się pod moim domem o 8 rano. Tak też się stało. Był punktualny. Jak zawsze. Wsiadłam do jego sportowego auta i dałam mu całusa w policzek.
-Boisz się ? – zapytał z troską
Pokiwałam tylko twierdzącą głową. Po czym kazałam mu jechać. Przez całą drogę patrzyłam w okno, rozmyślając czy dobrze zrobiłam podejmując taką, a nie inną decyzję. Mogłabym także nie zgodzić się na to stanowisko, ale tak zadecydował mój mózg. Stwierdziłam, że muszę poprowadzić ten zespół w tym sezonie. Bez względu czy byłam w trudnej sytuacji czy też nie. Obawiałam się tylko jednej rzeczy. Reakcji kibiców. Co zrobią, gdy zobaczą mnie nie przytulającą się do Stefana. Przyzwyczailiśmy ich do takiego widoku sezon wcześniej. Boję się. Po prostu się boję.
Na miejsce dojechaliśmy w 30 min. Wyszłam z samochodu. Michi popatrzył na mnie troskliwym wzrokiem. Bał się o mnie. Bo tylko on wiedział całą prawdę. Wiedział jak to wszystko przeszłam. Na miejscu byli już wszyscy. Przywitałam się z każdym z osobna buziakiem w policzek. Tylko Stefana potraktowałam inaczej. Podałam mu swoją prawą rękę. Odwzajemnił swój gest wraz z ciepłym uśmiechem, który tak bardzo lubiłam. Stanęłam obok trenera. Po czym zaczął swoje przemówienie:
-Witam was na naszym pierwszym zgrupowaniu przed pierwszym konkursem. Jestem pewny, że w tym sezonie osiągniemy jeszcze lepsze sukcesy niż w poprzednim. Ufam wam i mam nadzieję, że nas nie zawiedziecie, a przede wszystkim ty Stefan.
Po przemowie Kuttina chłopcy udali się na skocznie, a ja z Heinzem do gniazda trenerskiego z kamerką w ręku.
Po skończonym treningu zeszłam na dół. Nagle zauważyłam idącego w moją stronę Krafta. Zaczęłam się bać.
-Czy ty naprawdę musiałaś zaakceptować tą rolę w kadrze? – zapytał zdenerwowany
-Tak a co ci w tym nie pasuje Kraft co ? Bo jestem już Twoją byłą i nie chcesz mnie na oczy widzieć. O nie tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Nie ze mną te numery.
Po czym odeszłam. Stefan stał jak słup soli wbijając wzrok w ziemie. Dobrze wiedział, że nie odpuszczę. Na początku naszej znajomości wiedział z kim się wiąże. Jestem osobą z trudnym charakterem nic na to nie poradzę. Rodzice mieli często ze mną problem. Byłam buntownikiem. Teraz trochę się to zmieniło, ale jednak coś jeszcze płynie we krwi. Taka wrogość, do znienawidzonych osób do których należał także Kraft. Nie znoszę go od tamtego momentu. Niestety sam sobie na to zapracował. Niech teraz nie oczekuje zmiłowania ani wybawienia z mojej strony. Przepraszam, ale nie wybaczam ludziom, który zranili moje uczucia. Są dla mnie niczym.
Po krótkiej naradzie ze sztabem szkoleniowym, umówiłam się z chłopakami na mały spacer po parku i lody. Na moje szczęście Kraft miał zostać w hotelowym pokoju, ponieważ miał rozmawiać z Marisą.
Spotkaliśmy się pod hotelem. Udaliśmy się w umówione miejsce. Chłopcy opowiadali mi zawsze, że tu niedaleko jest mała budka z lodami. Tak też było. Usiedliśmy na ławce, a Manu poszedł kupić nam lody . Mi akurat przypadły waniliowe. Były pyszne.
-Kraft jest dla Ciebie nie miły – powiedział siadający obok mnie Fetti
-Przecież wiesz, że nie jesteśmy już razem – powiedziałam spuszczając wzrok
-Ale pomimo tego, że wasz związek to już przeszłość powinien być dla Ciebie troszkę milszy. – powiedział obejmując mnie ramieniem
-Nigdy związki nie były dla mnie – wytłumaczyłam się
-Nie martw się znajdziesz sobie lepszego – powiedział
-Tak myślisz ? – zapytałam
-No pewnie – uśmiechnął się – Ale z drugiej strony. Jego związek z Marisą też może się rozpaść. Nie tylko ty jesteś skazana na nieszczęście w związkach.
-Wątpię żeby coś się pomiędzy nimi popsuło – powiedziałam spoglądając mu głęboko w oczy
Naszej rozmowie przysłuchiwali się chłopacy, którzy dawno zjedli swoje lody.
-Idziecie czy chcecie jeszcze pogadać? – zapytał Michi
-Idziemy – powiedziałam ciągnąc za sobą Manuela
Dotarliśmy pod skocznie, gdzie był Kuttin wraz z Kraftem. Rozmawiali. To znaczy prawie się kłócili.
-Dlaczego ona przyjęła rolę w kadrze ? – mówił Stefan
-Nadaje się do tego ma pewne doświadczenie – gestykulował Heinz
-Nie mogliście znaleźć kogoś innego ? – droczył się dalej
-Nie zapominaj jednak, że ty ją tu pierwszy przyprowadziłeś i nie próbuj jej teraz odrzucać. Jest częścią kadry, nie potrafimy z niej zrezygnować. To moja prawa ręka. Zna się na tym jak nikt inny. To, że wam się nie ułożyło nie znaczy, że mamy ją odtrącać. – mówił patrzeć na niego złowrogo.
Byłam zaskoczona słowami szkoleniowca. Zawsze myślałam, że jest złowrogo do mnie nastawiony, tu taka miła niespodzianka usłyszeć właśnie takie słowa.
-Pola chodź jesteś mi teraz potrzeba – zawołał mnie
Kraft patrzył na mnie zdezorientowanym wzrokiem, kiedy szłam do trenera. Widziałam w nich niepokój.
-Pola powiedz mi czy coś między Tobą a Kraftem jest coś nie tak ? – zapytał z troską
Oczy napełniły się automatycznie łzami.
-Wszystko w porządku trenerze. – rzuciłam szybko niwelując smutek
-Jakby coś się działo pamiętaj masz mnie i chłopaków. Zawsze będziesz mieć w nas oparcie. Wiem co teraz przechodzisz, po rozstaniu ze Stefanem. – mówił
-Chłopcy są bardzo opiekuńczy, wiedzą co mi potrzeba. – powiedziałam – Czy coś jeszcze ?
-Nie to wszystko na dzisiaj. Dziękuję Pola. Trzymaj się – powiedział
-Dziękuję i do zobaczenia za kilka dni trenerze – odpowiedziałam wychodząc z pomieszczenia
-Do zobaczenia – rzucił lakonicznie
Wróciłam zmęczona do domu. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Oddałam się chwili, która należała do cudownych. Po skończonym prysznicu poszłam do salonu. Zrobiłam sobie sok i wzięłam ciasto czekoladowe z lodówki. Ułożyłam się na kanapie przed telewizorem i włączyłam na beznadziejną komedię romantyczną, którą oglądałam już chyba setki razy. Kiedy film się skończył udałam się do swojej sypialni.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ